• 1 Post
  • 10 Comments
Joined 2 years ago
cake
Cake day: July 20th, 2023

help-circle
  • (oni nas niejednokrotnie)

    My i oni, dalej się dzielmy.

    Łączenie nie działa…

    Wielki dylemat – może po prostu nie zakładać rodziny

    A może alkoholicy po prostu powinni przestać pić, a ludzie przemocowi przestać napierdalać bliskich, to takie proste.

    Picie alkoholu albo wyładowywanie agresji na słabszych to właśnie “pójście na skróty”, aby sobie ulżyć. Zakładanie rodziny jest typowo obarczone pewnym wysiłkiem (choć dyskusyjne). Jeśli pomimo jego poniesienia zamiast nagrody jest frustracja, to może być podglebie dla takich właśnie późniejszych degeneracji.

    Trochę mi się przypomina filmik z dziewczyną która odkryła jak rozwiązać problemy ludzi w kryzysie bezdomności.

    Nie znam, acz rozumiem, że też skrajna powierzchowność, którą wydajesz się zarzucać. A to właśnie u mnie definicja normalsa z Wykopu albo z ulicy.

    zawód jest kompletny, jakim językiem byś do ludzi spoza Bańki nie przemawiał, to przekonasz i tak tylko już przekonanych

    No i tutaj się różnimy. Bo jeśli zostawimy resztę świata, zamkniemy się w swojej bańce to ta bańka szybko zostanie zdeptana.

    Właśnie niekoniecznie – od ~1,5 roku pracuję nad tym, jak do tego (zdeptania Bańki Wolnościowej) nie dopuścić, czym i kim – za przeproszeniem – się w tym Dziele posłużyć. Nawet jeszcze 10 lat temu byłoby to mniej realne. Disclaimer: nie jestem Anarchistą, tylko Nierynkowym Wolnościowcem – społeczeństwa odniesienia dla mnie to Eksperymentalne Miasto Auroville, Niderlandy, Szwajcaria, Nowa Zelandia, Islandia, San Marino, Finlandia, Austria i Portugalia (oczywiście z rezerwacjami – potencjał na opresję istnieje wszędzie) – oznacza to, że dopuszczam Ochronę Konstytucyjną lub Prawa Międzynarodowego, Praw Człowieka dla Ochrony Wolności Sumienia i Wyboru. Konserwatywny kraik Bałtyk-Bug-Karpaty-Odra, zatwierdzony w Jałcie, niejaka Bolanda, może nam w tym pomóc, choć nie musi. Mamy też inne perspektywy. To może zostać odebrane jako spam, acz jednak polecam literaturę poświęconą Konsocjonalnej Architekturze Społecznej.

    Jeśli w to jednak zechcesz wejść, to pozwalam sobie doradzić zadbanie o higienę, profilaktykę przeciwwypaleniową.

    Edukacja społeczna, przedstawianie ludziom możliwości wyboru, działania lokalne, jest masa opcji które mogą cokolwiek zmienić. A czasem tyle wystarczy. Czy da się naprawić świat? Nie wiem, ale uważam że chociaż swoje najbliższe otoczenie da się zrobić sympatyczniejszym. Nie każdy zostanie wege, ale warto ludziom czasem wspomnieć o problemie przemysłowej produkcji żywności. Nie każdy będzie popierał wolność jednostki, prawa pracownicze, ale warto ludziom przypominać że to nie jest coś dane odgórnie, tylko coś o co walczyli nasi przodkowie.

    Jasne, ja Ciebie rozumiem i życzę powodzenia, po prostu przeszedłem ten szlak i nie polecam go innym Osobom Dobrej Woli, gdyż przy średniej życia ~75 lat, poświęcasz najbardziej witalne dekady na nieosiągalne cele. Pamiętam, jak dawno temu ktoś przepowiedział, że “z komuny Bolanda będzie wychodzić trzy pokolenia” – tyle zajmie organiczna (tj. płynna, taktowna) dekonstrukcja Homo sovieticusa; to jest jakieś 60-90 lat czasu; patrzymy na Rwandę, gdzie Belgowie z Francuzami, przymykając oczy na ludobójstwo (nb. czarna karta w historii Sił Pokojowych ONZ obok Srebrenicy), próbują dziś coś tam pojednać to społeczeństwo (naturalnie mają swoje softpowerowo-geopolityczne cele). Tak też można, acz Wolnościowcx nie egzekwują bohaterstwa od ludzi. Czasami się zastanawiam, czy słuszniej nie postąpili Łemkowie, Kociewiacy i Serbołużyczanie.


  • Część z tych robotników ma mentalność z Wykopu – uważają wprost, że “chwilowo nie są milionerami” – a inna część jest podatna na takie poglądy.

    Myślisz że czemu tak jest, czemu lgną do strony która chociaż im puszcza oczko, zamiast iść do tej “prorobotoczej” lewicy która wyzywa ich od przegrywów z wykopu?

    Nie wyzywamy ich, a przynajmniej nie zauważyłem, od “przegrywów” (oni nas niejednokrotnie) – jak już, to od “interesownych materialistów”, “kandydatów na oportunistów, egoistów i cyników”.

    Pieniądze/zarobki to nie dla wszystkich wartość.

    Jak nie masz co do gara wsadzić, a w domu głodna rodzina, to nie masz wyjścia.

    Wielki dylemat – może po prostu nie zakładać rodziny, jak nie ma bezpieczeństwa socjalnego? Oczywiście, to buduje selekcję/presję ewolucyjną – w ten sposób wycinasz ogarniętych, a zostaną ci z mentalem “Bóg daje dzieci, to daje i na dzieci!”.
    [+edit]
    Z ubolewaniem – z normalsami Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego/Socjalu Jako Default to my nie zbudujemy.

    Punk’s not dead! Też się taplałem w błocie na Woodzie i żyję. :-)

    Aha.

    Tu sarkazm akurat nie wiem, czy trafny, gdyż właśnie łagodzi ten zarzut o brak higieny w miejscu pracy. Górnik też wyjeżdża cały od pyłu na powierzchnię. Wszyscy byliśmy równo nieczyści.

    Wcale nie jest tak, wg moich doświadczeń, że jak ktoś jest pomiatany w robocie, klasowo (socjoekonomicznie) poszkodowany, to od razu popiera walkę o prawa pracownicze czy sprawiedliwy podział, organizację pracy.

    Nie zastanawiałeś się dlaczego ktoś bez świadomości społecznej, bez rozumienia podstawowych mechanizmów i historii ruchów robotniczych woli lgnąć do kogoś kto puszcza mu oczko i obiecuje miliony, zamiast lgnąć do lewicy która patrzy z góry i mówi “werfikacja światopoglądu to ważny etap nawiązywania współpracy”?

    Hej, może potrzebny disclaimer: w Aktywizmie Wolnościowym spędziłem dekady (najpierw w Wolnościowym-Apolitycznym [jakkolwiek to brzmi] – spotkałem tam ludzi przychodzących z literalnie całego spektrum politycznego, którzy następnie wyewoluowali w również literalnie całe spektrum polityczne [np. prawicowiec stający się z biegiem lat lewicowcem i vice-versa]), z czego sporą część w Aktywizmie Społecznym, z istotnym epizodem w Anarchizmie via skłoting – zawód jest kompletny, jakim językiem byś do ludzi spoza Bańki nie przemawiał, to przekonasz i tak tylko już przekonanych – tych, co mają “tę iskrę w sobie”. Sprawa jest znacznie głębsza, acz tak ekstremalnie upraszczając to osoby muszą mieć kompetencję [samo]krytycyzmu i nonkonformizmu. Ostatnie 2 lata u mnie to już w pełni świadoma Wolnościowa Ortodoksja i budowa kryteriów tejże weryfikacji, aby się mądrze odseparować i budować Wolne Światy dla Wolnych Ludzi w Wolnych Bańkach; “Auroville/Safer Space na kartę, z zakazem wstępu dla p*licji”.
    Nie chcę już rozwijać cywilizacji z normalsami i kropka.
    Oczywiście, że spotkałem się z zarzutami o elitaryzm i awangardyzm – dlatego próbuję to w miarę uczciwie nazwać: “alterelitaryzm”, na podobieństwo alterglobalizmu w opozycji do antyglobalizmu (por. Seattle, 1999 r., WTO).
    Ażeby była jasność – nie jest celem demotywowanie innych, sianie defetyzmu, mnożenie animozji – sygnalizuję, że niektórx już nie pomogą wszystkim we wszystkim, nie każdy platformizm, outreach czy inna dyplomacja znajdzie poparcie, gdyż doświadczenia zbyt głęboko nas zmieniły. Jeśli w to jednak zechcesz wejść, to pozwalam sobie doradzić zadbanie o higienę, profilaktykę przeciwwypaleniową.


  • Hej, ja się generalnie zgadzam – neutralnie życzliwy “brak zdania” – natomiast ogólnie megasilna awersja do zakazów, nakazów, regulacji, których trzeba się uczyć (uznaję natomiast uświadamianie ryzyk), wolę bazowanie na odruchach, intuicjach, zdrowym rozsądku (w tej kolejności) – gdyż dokładnie, podobnież, było dane widzieć zjawisko z obu stron (nawet trzech, wliczając rowerek). Jak dla mnie Podejście Wolnościowe = “chcesz, to się spryskaj odblaskiem, to z twoich podatków, ale jak wolisz być ninją, to też go for it” – jest O.K. Wolnościowcxom mindf*ck robi fakt, że zajmuje się tym p*licja – 100× b. wolałbym Stronę Społeczną, jakiś NGOs. Gdyż co mam uczynić – na co dzień zwalczam niebieskich, a tutaj muszę uznać pomysł.

    Progresywizm rozumie, że rozrzut prędkości podróżnych to są całe rzędy wielkości, zaś z uwagi na dynamikę i masę (pęd, bezwładność), konieczny na reakcję czas to od ułamków sekund (ścigacz, e-hulajka) do nawet minut (pociąg, statek), zaś Transhumanizm podpowiada – zamiast Neuromodulować kierowców (kreska fety przed jazdą), można ulepszać ich pojazdy, albo też podnosić standardy infrastruktury drogowej (szerokie pobocze jako default; fajne, szerokie drogi zapamiętałem z woj. zachodniopomorskiego).


  • Szczerze? Jeśli ktoś jedzie nieoświetlony po zmroku rowerem to potrafię to zrozumieć. Chociaż myślę, że rozdawanie małych lampek po 5pln/szt wyszłoby taniej i lepiej dla wszystkich…

    Rzeczy niezespolone z jestestwem ludzkim łatwiej zgubić – tak jak te odblaskowe elementy.

    Poza tym nie widzę nigdzie informacji o tym, żeby ktokolwiek miał być tym traktowany przymusowo, więc jeśli to jest dla chętnych…

    Tu w wątku podniesiono argument o victim-blaming – imputowanie (nie wprost) współodpowiedzialności za wypadki pieszym; naturalny stan człowieka jest taki, że nie świeci w nocy i to bryka ma uważać. A że w epoce degradacji siatkówki oka światłem niebieskim mamy być może pogorszone widzenie po zmroku, to np. zdanie niektórych Progresywnych jest: wbudowujmy (pasywne!) sonary/radary/nokto- i infrawizję w bryki, bo to też każda jedna ma: szybę przednią (= panoramiczny ekran). Gdyby zamiast kamerek ludzie instalowali stereo/depth sensory (czyli, najprymitywniej, dwie kamerki), wówczas ostrzeganie o przeszkodzie na trajektorii jazdy też byłoby dostępniejsze.


  • Do tego zawodu nie idą orły.

    Nigdy nie rozumiałem takiego jebania zwykłego pracownika bo wybrał “zwykłą” pracę.

    Niestety, ale to problem “poprawność polityczna vs. przejrzystość, autentyczność”. Część z tych robotników ma mentalność z Wykopu – uważają wprost, że “chwilowo nie są milionerami” – a inna część jest podatna na takie poglądy.

    No i to pierdololo jakby inne prace dla przeciętnego człowieka były tyle lepsze. Kierowcy mają problemy z sanitariatem, za to podróżują, no i często zarabiają dużo lepszą niż zwykli robotnicy.

    Pieniądze/zarobki to nie dla wszystkich wartość.

    Dodatkowo wystarczy pojechać na przeciętny zakład pracy w naszym kraju, tam też z sanitariatem różnie bywa.

    Punk’s not dead! Też się taplałem w błocie na Woodzie i żyję. :-)

    Więc zamiast tak pierdolić i dzielić zwykłych pracowników, może lepiej szukać cech wspólnych i powodów do wspólnej pracy?

    Mogąc pisać za siebie – nie chce się. Wcale nie jest tak, wg moich doświadczeń, że jak ktoś jest pomiatany w robocie, klasowo (socjoekonomicznie) poszkodowany, to od razu popiera walkę o prawa pracownicze czy sprawiedliwy podział, organizację pracy. Sorry, ale tak nie jest. Uważam, że weryfikacja światopoglądu/systemu wartości to ważny etap nawiązywania współprac.






  • Bardzo stronniczy write-up – wyjątkowo downvote’uję. Można ten design krytykować, nie znajdować użytecznym bądź dostatecznie inkluzywnym, lecz to jest już trącące megalomanią bądź konserwatyzmem przegięcie w drugą stronę. Spekulacje o zmianach profilu ruchu w mieście brzmią szczególnie wydumanie.

    Co do jednego autor ma wg mnie rację, choć tego nie podkreśla: praca etatowa, 7:00÷15:00, przez 5 wyróżnionych dni w 7-dniowym tygodniu – jest zbędną, potencjalnie szkodliwą, odziedziczoną arbitralnością. Jeśli prosta praca najemna ma się ostać (czego nie popieram), to jestem za jej “uberyzacją” – uelastycznieniem w przestrzeni i w czasie.

    http://inv.nadeko.net/watch?v=ksoq50iYzc8

    Tak samo pomogłoby rozładować inny problem drogowy.


  • Bardzo ciekawy problem. Może mało praktycznie, podzielam frustrację (jak przejeżdża ricer, to ostentacyjnie zatykam uszy tak samo mocno, jak kiedy jedzie p*licja “na bombach” o 23:00), lecz dwutorowo, organicznie, u podstaw:

    1. skutki – promocja silników niespalinowych, elektromobilności (tylko nadal można “skopcić laka” albo podłączyć suba 0,5 kW),
    2. przyczyny – zrównoważenie emocjonalne, tj. eliminacja kompleksów u ludzi, które ci musieliby sobie kompensować tak okazywaną terytorialnością. To zadanie bez porównania trudniejsze i nie da owoców szybko.