Część z tych robotników ma mentalność z Wykopu – uważają wprost, że “chwilowo nie są milionerami” – a inna część jest podatna na takie poglądy.
Myślisz że czemu tak jest, czemu lgną do strony która chociaż im puszcza oczko, zamiast iść do tej “prorobotoczej” lewicy która wyzywa ich od przegrywów z wykopu?
Pieniądze/zarobki to nie dla wszystkich wartość.
Jak nie masz co do gara wsadzić, a w domu głodna rodzina, to nie masz wyjścia.
Punk’s not dead! Też się taplałem w błocie na Woodzie i żyję. :-)
Aha.
Wcale nie jest tak, wg moich doświadczeń, że jak ktoś jest pomiatany w robocie, klasowo (socjoekonomicznie) poszkodowany, to od razu popiera walkę o prawa pracownicze czy sprawiedliwy podział, organizację pracy.
Nie zastanawiałeś się dlaczego ktoś bez świadomości społecznej, bez rozumienia podstawowych mechanizmów i historii ruchów robotniczych woli lgnąć do kogoś kto puszcza mu oczko i obiecuje miliony, zamiast lgnąć do lewicy która patrzy z góry i mówi “werfikacja światopoglądu to ważny etap nawiązywania współpracy”?
My i oni, dalej się dzielmy.
A może alkoholicy po prostu powinni przestać pić, a ludzie przemocowi przestać napierdalać bliskich, to takie proste. Trochę mi się przypomina filmik z dziewczyną która odkryła jak rozwiązać problemy ludzi w kryzysie bezdomności.
No i tutaj się różnimy. Bo jeśli zostawimy resztę świata, zamkniemy się w swojej bańce to ta bańka szybko zostanie zdeptana.
Edukacja społeczna, przedstawianie ludziom możliwości wyboru, działania lokalne, jest masa opcji które mogą cokolwiek zmienić. A czasem tyle wystarczy. Czy da się naprawić świat? Nie wiem, ale uważam że chociaż swoje najbliższe otoczenie da się zrobić sympatyczniejszym. Nie każdy zostanie wege, ale warto ludziom czasem wspomnieć o problemie przemysłowej produkcji żywności. Nie każdy będzie popierał wolność jednostki, prawa pracownicze, ale warto ludziom przypominać że to nie jest coś dane odgórnie, tylko coś o co walczyli nasi przodkowie.